Nie pisala, bo uznałam, że napisze za jednym razem. Tak wiec, w piątek byłam u alergologa, taka zwyczajna wizyta, ale przy okazji zapytałam się czy mogę iść na weterynarie. Pani mi pozwoliła, ale powiedziała że w 100% nie wiadomo, czy to dobry pomysł, bo mogę dostać atak astmy przy kontakcie ze zwierzakami. Ale ja i tak sprobuje, pokarze wszystkim, że jestem dzielna, że umiem walczyć o swoje i uda mi się osiągnąć swój cel. Później jak wracaliśmy mama była cala w strachu, bo jak chciała wcześniej zaparkować to coś się stalo z autem, no ale jakoś zaparkowala i poszłyśmy do szpitala. Ale jak juz jechaliśmy z powrotem to dalej coś się działo, jak staliśmy na światłach, to jak zaświeciło zielone światło, nie umialysny ruszyć, ale jednak w końcu ruszyło, jechaliśmy dalej, a za chwile znowu na światłach to samo, tylko że tym razem juz nie zapaliło. dzwOnilam do taty, ale ten nie odbierał, mama cała wściekła, po jakiś 10 minutach podjeżdża laweta. Mama myślała ze to ktoś zadzwonił. Okazało się że ten pan przejeżdżał przypadkiem. Niestety nie mogliśmy nic zrobic, jak tylko wziąć go na lawetę i zawieźć do domu. No i to tyle z tego jak by najzwyklejszego dnia :D
Wczoraj mama odrawiala urodziny, przyszło tyle gości, bylo tyle roboty, że ja prawie czy czas siedziałam z mamą w kuchni. No ale jakoś poszło. Ostatni goście poszli o 01.00.!! Haha, trochę się zasiedzieli. Ale i tak bylo fajnie.
A dzisiaj ciag dalszy urodzin. Wczoraj byli znajomi i ciocie, wujkowie, a dzisiaj babcie i dziadek. Nie rozmawiałam z nimi długo, bo musiałam robić referat z fizyki, którego jeszcze nie skończyłam. Z soboty na niedziele nocowal u mnie przyszywany kuzyn. Dom wygląda jakby prEszlo przez niego tornado, ciekawe kto to będzie sprzątał :D
Zapomniała o najważniejszym, pogodzlam się z "nim", ale ostatnio powiedziałam Smerfetce, co czuje, że czuje się odtracona, że kolegyje się ze mną tylko dlatego że zostawia u mnie rower. Wyszło na to że to moja winna. ale po 5 minutach się pogodzilysmy.
kurcze no nie, teraz sobie przypomniałam, że u lekarza byłam w czwartek, a w piątek byłam na konkursie. Wiec jeszcze o nim trochę opowiem. Jechaliśmy do Bierunia, miał się odbyć konkurs o lekturach. Myślałam że nie mamy szans jak zobaczyłam tych wszystkich ludzi. Nasz zespół liczył 3 osoby. Bylo 12 zadań, Byków połowie byłyśmy na 1 miejscu, ale długo to nie trwało. Dopiero pod koniec zorintowalysmy się że brakuje nam 0,5pkt do 3 miejsca. Niestety bylo juz za późno, ostatnie zadanie bylo najgorsze. Musieliśmy dokończy scenę z małego księcia. Mieli nie oceniać zdolności plastycznych, ale okazało się, że jednak go oceniali. Gdybym wiedziała, że będzie takie zadanie wzielabym kredki i bym to wygrała, a oni dali nam jalkies gazety i weź tu teraz coś z nimi zrób. Okazało się że nasz projekt nie był wystarczająco dobry i mieliśmy 4 miejsc. 0,5 pkt nam tylko brakło. Jak wracaliśmy to pani cały czas marudzila, że tylko 0,5pkt, i takie tam. Myślałam że pełne ze śmiechu. Ja tam się cieszę z 4 miejsca, był to konkurs powiatowy, wiec nie taki łatwy. Za to jesyemy najepsze w naszym mieście!!!
A teraz dobranoc, kolorowych snów. Jak to mówi mój brat: karaluchy pod poduchy, a szczypawki pod nogawki :D
Hej ;)
Nazywam się Ania, jestem miłą (dopóki ktoś nie podniesie mi ciśnienia) i mocno zakręconą nastolatką, ale jestem także wredna, bezczelna, ale jakże zadowolona z siebie! ;D Uwielbiam rysować i czytać książki, ale najbardziej uwielbiam zwierzęta. Niestety moje życie nie jest tak kolorowe jak to niektórym się wydaje...
Zapraszam was do swojego świata...
Będzie się działo...
Nazywam się Ania, jestem miłą (dopóki ktoś nie podniesie mi ciśnienia) i mocno zakręconą nastolatką, ale jestem także wredna, bezczelna, ale jakże zadowolona z siebie! ;D Uwielbiam rysować i czytać książki, ale najbardziej uwielbiam zwierzęta. Niestety moje życie nie jest tak kolorowe jak to niektórym się wydaje...
Zapraszam was do swojego świata...
Będzie się działo...