Popularne posty

Powered By Blogger

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Umieram z nudów...

Witam Was kochani.! ;)
Nie pisałam ostatnio, bo nic takiego się nie wydarzyło, ale opiszę Wam teraz wszystko co się wydarzyło do tej pory. Może będzie ciekawiej ;). 

Więc w piątek poszłam z siostrą i psem do weterynarza, zaszczepić go.
My do weta mamy spory kawałek, a jeszcze ten mróz. Myślałam, że mi nos za chwile odpadnie :D
Gdy już doszłyśmy okazało się, że weterynarz znowu zmienił godziny otwarcia. Ja już taka wkurzona, że jutro będę musiała iść znowu...Następnego poszłam z nim znowuż i tym razem już był. Myślałam, że będę skakać z radości, chciałam mu powiedzieć coś głupiego, o tym że wczoraj tutaj byłam i nikogo nie zastałam, ale się powstrzymałam ;) Jak już wracałam, wiecie co zauważyłam?  Że mój pies (Drops) boi się samochodów, nie jakoś panicznie, ale się  boi. Ciężarówek boi się od małego, chociaż nic mu żadne auto nie zrobiło. Więc nie wiem skąd ten lęk. Może wy wiecie? 
Potem miałam się  spotkać ze Smerfetką, lecz ta w ostatniej chwili odwołała spotkanie, bo źle się czuła. Była strasznie wkurzona, bo taka chora, a ciągle się z kimś spotyka. Wieczorem jeszcze się z nią pokłóciłam, bo ostatnio pytałam się jej czy idzie ze mną 30 stycznia na zawody z kosza. Ona powiedziała, że jej się nie chce, bo to przez ferie itd. Więc ja też z nich zrezygnowałam, nawet powiedziałam dziewczynie która to organizuje, że nie mogę przyjść. A ta mi wieczorem pisze, że może pójdzie jednak na te zawody, bo ta dziewczyna co to organizuje się jej zapytała, czy chce iść. Napisałam jej co o tym myśle, a ta, że mogę się jescze raz zapisać, a ja na to, że nie będę się znowu zapisywać, no bo jak to wygląda. Najpierw nie może a teraz jakimś cudem, gdy idzie jej przyjaciółka to może. Napisałam jej to. A ona na to, że jestem bezczelna itd. Byłam już nabuzowana, że myślałam, że za chwile jej coś powiem. Nie chciałam się kłócić, jakoś tak samo wyszło, czegoś takiego się nie robi...
Wczoraj się z nią spotkałam, myślałam, że nie będzie chciała po wczorajszym ze mną gadać, chociaż ja też nią miałam ochoty. Ale jak do niej przyszłam, to zachowywała się tak jakby się wczoraj nic nie zdarzyło, więc ja też postanowiłam się już tym nie przejmować. Rozmawiałyśmy wczoraj przez kamerkę z różnymi osobami, bo nam się nudziło. :D Jak zadzwoniłyśmy do jednej to właśnie robiła sobie kolacje i jadła przy nas. Ser jej spadł na ziemie, ale co tam podniosła go i dalej jadła. Fajnie wczoraj było ;D

A dzisiaj? A dzisiaj idę ze Smerfetką do szkoły, bo musi zmienić papiery, bo chce iść na inny profil niż zaznaczyła na podaniu. A ja idę, bo chcę zobaczyć jak to wszystko wygląda i wgl. A potem idziemy do kawiarni ;)
Opowiem  Wam jak wrócę :)

piątek, 24 stycznia 2014

Z opóźnieniem ale są :)

Przepraszam, przepraszam, przepraszam Was bardzo! Kompletnie zapomniałam o tym, że miałam dodać zdjęcia laurek dla babci i dziadka. Ale już je wstawiam. Mam nadzieję, że spodobają się Wam. Proszę też o komentarze, na co powinnam zwracać uwagę następnym razem, co jest w nich źle zrobione itd. ;)


środa, 22 stycznia 2014

Dzień jak co dzeń, a może jednak nie?

No cóż dzisiaj nie wydarzyło się nic takiego nadzwyczajnego. :) Moja mała siostrzyczka miała dzisiaj w przedszkolu dzień babci. Rano musiała zrobić cyrk, bo ona nie ubierze białej bluzki i ryczy. Mama już wkurzona. W końcu postawiła na swoim i mama dała jej inną bluzkę. Też była biała, tylko, że miała krótki rękaw :D W drodze do przedszkola mama zapomniała pieniędzy na zakupy, więc musiałam wrócić się do domu. Gdy już doszłam do przedszkola musiałam czekać na mamę, bo poszła porozmawiać z panią. Czekałam chyba 20 min, myślałam, że za chwilę wyjdę z siebie. No bo ile można czekać, ale okazało się, że mama pomagała panią kroić ciasto. Byłam wkurzona na maks. Ja stoję na dole i się grzeje, a ona kroi sobie ciasto. Ale potem poszłam do niej na górę i pomagałam zanosić ciastka do sali. Tam była pani, którą znałam, bo opiekowała się mną, jak chodziłam do przedszkola. W pierwszym momencie mnie nie poznała, ale potem już tak i powiedziała, że bardzo się zmieniłam i wyglądam bardzo ładnie. Wiem, że to nie prawda, ale zrobiło mi się miło. Potem gdy przyszła do nas babcia powiedziała, że pani mnie chwaliła i że mówiła, że wyładniałam ;) Miło usłyszeć takie rzeczy :D

Godzinę temu dzwoniła do mnie "zastępcza przyjaciółka",którą może nazwiemy Smerfetka. Mówiłam już we wcześniejszych postach o niej ;) No ale wracając do spawy zadzwoniła do mnie i zapytała, czy chce jechać z nimi do Katowic i Krakowa. Jakoś nie byłam zbytnio przekonana do tego wyjazdu, no ale wreszcie dałam się namówić. Pojedziemy ja, Smerfetka, "On" i jego kolega, no i może nasza koleżanka. Nie chcę za bardzo jechać, bo znowu będę musiała robić wszystkim zdjęcia, ale mnie nikt nie zrobi. Nie chce być piątym kołem u wozu. Jeśli jestem im potrzebna tylko do robienia zdjęć, bo nie ma im kto robic, to nigdzie nie jadę. Niech sobie jadą sami...

zdecydowanie.

Zdecydowanie za często płacze...

wtorek, 21 stycznia 2014

:D

Przepraszam, że dzisiaj tak późno, ale byłam u babci. Pierwszy raz oglądałam z nimi mecz. :D Super dzisiaj grali, kocham takie mecze <3 a na początku zapowiadało się tak źle
 Kurcze, nie rozmawiałam z "nim" od początku ferii, napiasałabym, ale nie chce się narzucać. Nie wiem juz co robić,to chyba nie jest chłopak dla mnie...dam sobie spokuj. Jakby chcial to by napisał. :( ale co tam, trzeba iść na przód :D jak to napisała jedna z czytelniczek: "głowa do góry" ;)
Jutro wstawie zdjęcie laurek, które zrobiłam dla moich "staruszków" :D

Dobranoc :*

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Nadal milczom...

Rodzice nadal milczom,nie wiem juz co robic. Chcialabym im powiedziec prosto w twarz, że o wszystkim wiem, ale cos w srodku podpowiada mi, że nie mogę tego zrobić. Nie rozumiem tylko dlaczego nic nie chcą nam powiedzieć. Przecież nie jestesmy już dziećmi!!

Spokojnie mój braciszek ma tylko autyzm.

Mama kazała mi sprawdzić stronę przychodni bo potrzebowała numer tel. Gdy ją włączyłam zatkało mnie. Widniał na niej napis: Autyzm-z tego się nie wyrasta. Musiałam wyjść z pokoju. Na początku myślałam, że chodzi o moją siostrzyczkę, ale potem okazało się, że chodzi o mojego braciszka. Wkurza mnie to, że mama nic mi nie powiedziała. Nie rozumiem tego. Chciałabym, żeby to mnie się przytrafiło niż jemu...Jedna choroba więcej czy mniej, żadna różnica...Dlaczego właśnie on?!!! Nie wybaczę sobie tego, że się nie domyśliłam. A wiedziałam, że coś z nim jest, ale mama jeździ z nim na jakieś terapie, ale nie wiedziałam, że to aż takie poważne...Nie wybaczę sobie tego!! On ma tylko 8 lat...

niedziela, 19 stycznia 2014

Humorek :)

Wstawiam wam świnkę, tak dla lepszego nastroju ;D

Przepraszam...

Przepraszam was za to co wczoraj wypisywałam, złapałam doła...Ale już jest lepiej, jeśli w ogóle to kogoś obchodzi. 
Ferie się zaczęły, a ja cały dzień siedzę i czytam, zamiast zrobić coś ciekawszego ;D 
Obiecałam, że spotkam się z "nim" i znajomymi, ale jakoś na razie nie mam ochoty na spotkania. 

Dzisiaj rano przyjechał z Włoch mój tata, chcę się nim nacieszyć, póki jeszcze znowu nie wyjechał :)
"Zastępcza przyjaciółka" obraziła się wczoraj na mnie, bo miałyśmy razem wypełnić formularz do technikum, a ja zrobiłam to wcześniej, bo nie wiedziałam czy mam na nią czekać, czy nie. A po za tym, jest tylko 20 miejsc do tej klasy, do której chce iść, a szybko się zapełniają, a tak poza tym to tam trzeba podać PESEL rodziców i nr dowodu. A ja na pamięć ich chyba nie znam. :D Ona i tak idzie na inny profil, nie wiem czy się jeszcze łudzi, że pójdziemy na ten sam profil, ale ja i tak wybrałam weterynarie, jeżeli nie chce iść na weta to nie moja sprawa. Nie chce się męczyć 4 lata w szkole, która mnie w ogóle nie obchodzi...

PS. Znacie jakieś fajne książki? Jak tak, to piszcie w komentarzach ;) 

PPS. I tak wiem, że nikt nie napisze :P

sobota, 18 stycznia 2014

Dlaczego?!


W maju miną 2 lata od śmierci mojego dziadka, a ja nadal nie umiem sie pogogodzic z jego śmiercią...Dlaczego?!..Niekiedy wydaje mi się, że jest tak bardzo blisko, ale zarazem tak bardzo daleko...

A ja? Ja po prostu...

Czas zmienił wszystko. Zmienił nas i całe nasze otoczenie. Zmienił nasze podejście, zwyczaje, charaktery. Niektórzy znaleźli sobie"nową" osobę, która jest dla nich najwazniejsza, Inni ciągle tęsknią za kimś, kto był dla nich jeszcze niedawno wszystko. A ja? Ja po prostu istnieje, bo nie wiem czy można nazwać to życiem...

W dzień jestem twarda...

W dzień jestem twarda, emanująca siłą psychiczną , która ciśnie po wszystkich napotkanych ścierwach , a nocą bezbronna i cholernie wrażliwą dziewczyną , która dławi się łzami, bo nie może ogarnąć swojego świata...

Idealnie...

"Idealnie radzę sobie z udawaniem, że radzę sobie idealnie..."

Silna dziewczyna...

"Silna dziewczyna to taka, która może płakać przed snem i obudzić się rano z uśmiechem na twarzy"
 

Chciałabym...

Dlaczego wszystkim się układa tylko nie mnie?! Ile razy można upadać?!

Chciałabym kiedyś usiąść na trawie,
 spojrzeć w niebo i z czystym sumieniem powiedzieć:
"tak jestem cholernie szczęśliwa".

piątek, 17 stycznia 2014

Mam dość

Mam juz dość udawania że wszystko jest dobrze, jak k*rwa nie jest! Mam dość uśmiechamia się, byle tylko sie nie rozpłakać. to zadziwniające jak wiele można ukryć uśmiechem...Mam juz dość, nie chce juz żyć...

Jedno wielkie nieporozumienie

Moje życie to jedno wielkie nieporozumienie. Chcę zasnąć i nigdy więcej się nie obudzić...Dobranoc...

Do chyba koniec...

Czy ktoś mnie w ogóle czyta? Bo wydaje mi się że nie..c.chyb skończę pisać...

Spacer...i po spacerze ;)

Poszliśmy dzisiaj do kina, więcej już chyba nie pójdę na taki długi film :D Chcieliśmy siedzieć koło siebie, więc wzielismy pierwsi bilety, haha a potem okazało się że przyjaciółka z kolegą, nie z "nim" ;) siedzieli gdzie indziej, bo dwa miejsca były oddzielone od reszty, ja siedziałam koło "niego" i koło koleżanki, ale przyjaciółka chciała siedzieć z nami wiec zaczęli kombinować, chcieli iść na górne siedzenia, ale tak jakoś wyszło że wylądowaliśmy na samym przodzie :D hahaha, przynajmniej wszystko było widać :) tylko że film był strasznie nudny i chodziłam z przyjaciółką do WC , bo nam się nudziło ;) a po filmie wracałam z "nim", nie było jakoś super, ale nawet fajnie. Cała klasa sie na nas patrzała, gdy przechodziliśmy koło nich, oni stali na przystanku i nie umieli uwierzyć że idziemy z buta, bo to jest kawał drogi, no ale cóż, to nie mój problem :D
Niby dzień minął fajnie, ale okazało sie że technikum do którego chce iść jest płatne, a miało być za darmo...nie wiem co teraz, bo w moim mieście jest tylko jedno technikum weterynaryjne...musze pogadać z mamą, moze sie zgodzie ;) Trzymajcie za mnie kciuki :)

czwartek, 16 stycznia 2014

Kino? Bardzo chętnie ;)

Jednak widzę się z nim jutro, bo idziemy do kina całą klasą, więc powiedział, że po kinie pójdziemy na spacer, a przy okazji odprowadzi mnie do domu. :D
Miałam dzisiaj spr z niemieckiego, niby nie trudny, ale i tak chyba poszedł mi źle...:/ to jeszcze nie koniec, na polskim też mieliśmy spr, o którym nikt nie wiedział :D ale co tam, strasznie sir wkurzyłam, myślałam, że zaraz powiem jej coś, co będę potem żałować...Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że moja "zastępcza przyjaciółka" coś przede mną ukrywa, nie rozmawia ze mną tak jak kiedyś...niby wygłupiamy się razem, ale to juz nie jest to samo...nie wiem co mam juz robić...jesli nie chce się ze mną przyjaźnić, to niech to po prostu powie, a nie ukrywa! :(

środa, 15 stycznia 2014

Co nieco o ''nim''




Obiecałam, że napisze o tym chłopaku, no więc, jest wysokim brunetem i ma śliczne niebieskie oczy. Trzymamy się razem od 1 gim, lubimy razem spędzać czas, ale niestety tylko w szkole, bo jakoś po szkole nie umiemy się spotkać, ale muszę się wam pochwalić, że spotykamy się za tydzień w piątek, mam nadzieję, że to spotkanie wypali,że żaden z nas nie napisze, że nie może sięspotkać bo coś tam... ;) Lubimy się wygłupiać i robić sobie siare ;D

Haha, nawet ostatnio zaczął pisać, że mnie kocha, on lubi sobie żartować więc ja mu odpisałam, że ja też go kocham, tylko bardziej, a on wtedy się mnie spytał czy chciałabym z nim chodzić, ja oczywiście się zgodziłam, no bo wiedziałam, że to jest na żarty, no i tak żeśmy sobie dalej żartowali, mam tylko nadzieję,że nie wziął sobie tego do serca ;D

Niestety to nie jest wszystko takie kolorowe jak by się wydawało...Mu podoba się jeszcze inna dziewczyna, więcej się z nią spotyka i gada, mówi, że za niedługo będą razem, ale nie wiem czy powiedział to tylko dlatego, żebym była zazdrosna, czy mówił  serio. ;( ciągle gada, że wolał by być ze mną, ja już nie wiem czy on mówi serio czy sobie żartuje... Pomóżcie mi, co mam robić? ;)

wtorek, 14 stycznia 2014

Niby zawsze razem, ale osobno...

Pewnie każdy z was ma osobę, z którą może rozmawiać o wszystkim i robić wszytko. Ja też taką mam, a raczej miałam, nazwijmy ją bułeczka, no więc Bułeczka jest miłą, serdeczna i równie zakręconą osobą jak ja. Kiedyś spędzałyśmy ze sobą całe dnie,  rozmawiałyśmy o chłopakach i różnych innych sprawach, popijając kakao i śmiejąc się cały czas. Teraz, gdy każda poszła w swoją stronę, skończyły się nasze pogaduchy. Nie rozmawiałam z nią już 3 miesiące, jak nie dłużej. Kiedyś obiecywałyśmy sobie, że będziemy się widywać i takie tam. Tak się chyba zawsze mówi, gdy wiadomo, że już się pewnie nie zobaczy tej drugiej osoby. No ale wracając do sprawy, czy wydaje wam się, że przyjaciel jest na całe życie? Moim zdaniem, nie, no bo każda przygoda się kiedyś kończy. Najgorsza w tym wszystkim jest tęsknota i to, że chcemy porozmawiać z ta osobą, ale boimy się, że już na nas jej nie zależy, nie chcemy się jej narzucać, bo pewnie ma inne sprawy na głowie... Chciałabym z nią pogadać tak jak kiedyś, śmiać się z niczego, popijając kakao. Niestety to już nie wróci i trzeba się z tym pogodzić,  dlatego założyłam ten pamiętnik, żeby móc to wszystko co siedzi na dnie mojego serca wyrzucić, to nie znaczy, że nie mam znajomych, wręcz przeciwnie mam ich mnóstwo, lecz żaden jest jest taki jak Bułeczka. Chociaż...jest jeden chłopak,z którym można porozmawiać i chyba coś między nami zaiskrzyło ;D wszyscy mówią, że bylibyśmy świetną parą, lecz żaden z nas nie chce się przyznać, że coś czuje...Ale o tym innym razem, bo i tak się już rozpisałam. ;) A właśnie myślałam nad tym, czy nie wstawić tu zdjęć swoich prac? Co o tym myślicie? :)


W skrócie o mojej przeszłości...

Jestem bardzo silnym alergikiem, mam atopowe zapalenie skóry, dzieciństwo spędziłam w szpitalu, sterydy tak mnie wyniszczyły, że lekarze nie dawali mi zbytnich szans na przeżycie, a jeśli już to i tak nie mogłabym żyć normalnie. Jak widać pomylili się. Zawsze zastanawiałam się jak to jest być "normalnym" dzieckiem, jak to jest, gdy codziennie nie trzeba się smarować jakimiś tłustymi kremami, jak to jest, wejść do wody i żeby nic cię nie piekło. Nienawidziłam siebie...Ale na szczęście lub nieszczęście, lekarze się pomylili. Prawie wszytko zeszło, nie musiałam już tak często przebywać w szpitalu, gdy jechałam na wizytę do lekarza nie musiałam się już martwić, że będę musiała zostać w szpitalu. Czas mijał, aż pewnego dnia mama wzięła mnie do laryngologa, tam po badaniach okazało się, że mam dziurę w bębenku  i potrzebna jest operacja, świat mi się zawalił, miałam wszystkiego dość, widziałam jak moja mama cierpi i jest tym wszystkim już zmęczona, chyba bardziej niż ja, chciałam umrzeć, przynajmniej wtedy mama nie musiała by się tak martwić i odpoczęła by, a ja niczego bym już nie czuła. Niestety Bóg chciał inaczej, musiałam jechać na operację, która miała odbyć się w Warszawie, jechałam tam 4 godziny, przed wyjazdem wszyscy się ze mną żegnali jak bym miała już nie wrócić...Gdy już przeszłam pomyślnie operacje, widziałam ulgę w oczach mojej mamusi. Wróciliśmy do domu, czas mijał, ale znów okazało się, że muszę mieć kolejną operację, bo przeszczep się nie przyjął. Tę wiadomość przyjęłam bardzo spokojnie, nie wiem dlaczego, miałam już wszytko gdzieś co się ze mną stanie...Oczywiście operacja udała się, lecz mi i tak było wszytko jedno...Miesiące mijały, a ja znowu jechałam na wizytę do lekarza. Znowuż okazało się, że jak chcę to mogę mieć kolejną operację, ale nie była ona już aż tak konieczna. Chciałam im wszystko wygarnąć, że nie umieją zrobić nic porządnie, ale zamiast tego zaczęłam po prostu płakać, chciałam, żeby to wszystko się już skończyło...Teraz żyję sobie nawet spokojnie, w tym czasie urodziło mi się czworo rodzeństwa, a wcześniej miałam już jed
ną siostrę...Tak jest nas 6 i bardzo się z tego cieszę, nie wyobrażam sobie życia bez nich, chociaż czasem się kłócimy to i tak się kochamy ;)

Od czego zacząć?

Od czego mam zacząć? Może najlepiej od początku? No więc, postanowiłam założyć tego bloga, by za kilka lat móc wrócić do emocji przeżywanych dzisiaj.

No więc, chodzę do 3 gim, za niedługo pójdę do technikum, zacznie się nowe życie, nowi koledzy, nowe otoczenie. Nie chcę rozstawać się z ludźmi, których kocham, z którymi mam tyle wspaniałych wspomnień. No ale cóż, niestety...

Witam w moim świecie ;)








Hej ;)
Nazywam się Ania, jestem miłą (dopóki ktoś nie podniesie mi ciśnienia) i mocno zakręconą nastolatką, ale jestem także wredna, bezczelna, ale jakże zadowolona z siebie! ;D Uwielbiam rysować i czytać książki, ale najbardziej uwielbiam zwierzęta. Niestety moje życie nie jest tak kolorowe jak to niektórym się wydaje...
Zapraszam was do swojego świata...
                       Będzie się działo...